poniedziałek, 20 października 2014

Rozdział 6

 * Co znowu.
 * Pamiętaj, że jak coś się dzieje to mi możesz zawsze o tym powiedzieć. Nie bój się, postaram się Cię zrozumieć.
 * Mamo dawno przestałyśmy być na takim etapie.
 * Na jakim etapie ? 
 * Że ja ci mówię wszystko, a ty udzielasz mi rady.
 * A  nie możemy spróbować żeby było tak jak kiedyś ? 
 * Po pierwsze to nie jest rozmowa na telefon. Po drugie nie nie możemy za dużo razy się na tobie zawiodłam. Jeszcze jakiś czas temu jak Cię potrzebowałam to ty robiłaś wszystko i byłaś wszędzie tylko nie przy mnie. A najlepsze z tego wszystkiego jest to, że dobrze wiedziałaś, że coś mi jest, a jeszcze lepiej wiedziałaś, jak ciężko radzę sobie z problemami. Więc proszę Cię teraz nie próbuj udawać zmartwionej mamusi bo Ci to nie wyjdzie.
 * Ja naprawdę się o Ciebie martwię. To co się z Tobą stało przez ostatni rok jest nie do pomyślenie. 
 * Oj, proszę Cie. Myślisz, że czemu próbuję odizolować się od ludzi co ?
 * ...
 * Nie wiesz. Ooo jaka szkoda. To Ci zaraz powiem. Bo ja cierpię. 
 * Jak to cierpisz ? Przecież masz przyjaciół, znajomych.
 * Tak ? Moją jedyną przyjaciółką jest Emily i ona jedyna mnie po części rozumie. A znajomi uważają mnie za szmatę i dziwkę. A cierpię przez innych ludzi. Przez samotność, brak zrozumienia, brak akceptacji. Dlatego, że wielu ludzi mnie nie toleruje. Przez to, że nie mam od nikogo okazywanego uczucia potocznie zwanego miłością. Nikt nawet nie chcę mi pomóc, nikt się nawet mną nie interesuję. Mam dużo kompleksów, boję się i jestem po prostu bezsilna.
 * Córciu ja nie wiedziałam. Ty w ogóle ze mną nie rozmawiasz.
 * Jak mam z Tobą rozmawiać jak Cię ciągle nie ma ? Jesteś w pracy, albo ze swoim " chłopakiem". A jak już jesteś to albo jesteś zmęczona, albo musisz zrobić coś do pracy lub jeszcze jakieś inne rzeczy. 
 * Ale przecież zawsze możesz poprosić o rozmowę. 
 * Aha, czyli to moja wina dobrze rozumiem ?
 * Nie powiedziałam tego. Czemu tak myślisz.
 * Bo dałaś mi do tego powody. 
 * Nie dałam. Bynajmniej nie chciałam dać. Proszę niech będzie tak jak kiedyś. Błagam.
 * Nie. Mówiłam, że już za późno. Ja kończę pa.
 * Papa, pamiętaj kocham Cię. 
 * Daruj sobie. 
Rozłączyłam się i krzyknęłam ze złości.
- Rose wszystko w porządku ? - pytaj razem
- Tak po prostu muszę chwilę pobyć sama. Jedźcie już, dogonię was.
- Na pewno ?
- Nie martwcie się.
- Okey.
Podążając wzrokiem za objeżdżającą parą bliskich mi ludzi, czekam aż znikną z horyzontu. Opadam na krawężnik i wzdycham z bezsilności. Czemu jak chcę się stąd wyprowadzić i nie mieć już więcej z tym miejscem nic wspólnego to ktoś zaczyna zwracać na mnie uwagę. Czemu tak musi być. Ciekawe czy tak jest zawsze. A jeszcze bardziej zastanawia mnie czy tak by było cały czas. Czy zostało by tak już zawsze, że mama zaczyna się mną przejmować. A jeśli jest to chwilowe ? Jeżeli zaryzykuje i zostanę, a ponownie ktoś mnie tak odrzuci to co wtedy będzie ? Myślę, że nie chcę tego wiedzieć. Już postanowiłam, że jak tylko mój brat pomoże mi znaleźć jakieś mieszkanie to od razu wyjeżdżam. Szkołę zacznę tam, poszukam jakiejś pracy i mam nadzieję, że tam nikt nie będzie zlewał z błotem. Odrodzę się jak feniks, powstanę z popiołów. Trzeba dążyć do ustalonego celu, a to właśnie jest mój cel. Zacząć wszystko od nowa jak bym się dopiero urodziła w nowym, lepszym miejscu rzecz jasna. Jeśli nie spróbuję, to się nie przekonam. Ryzyk fizyk. Poczekamy, zobaczymy. Mam mętlik w głowie, nie wiem czy mam komuś powiedzieć, że się wyprowadzam, czy może raczej to ukryć. Na dodatek jestem głodna. No fakt nie jadłam nic od wczoraj wieczorem, a jest już... Patrzę na zegarek i się dziwię. Jest już kilka minut po 14. Wow ale ten czas szybko leci. Muszę jechać do sklepu i kupić sobie coś do jedzenia. Wstaję z zimnego chodnika, podnoszę rower, stawiam stopy na pedałach i zaczynam powoli pedałować. Jadę przez park, na ławkach siedzą starsi ludzie i dyskutują na różne tematy. W oddali słychać wesołe śmiechy dzieci. Na trawie jakaś para urządza sobie piknik. To słodkie widzieć jak chłopak okazuje zawstydzonej dziewczynie swoje uczucia. Nie wstydzi się on publicznie okazywać emocji, widać, że ta dziewczyna jest ważną częścią jego życia. Szkoda, że w moim związku nie było takiego czegoś. Takiej niewinności. Nie mogę o tym myśleć, albo inaczej nie chcę. Odwracam głowę na bok tylko dlatego, że nie chcę patrzeć ta tą moim zdaniem idealną parę. Próbuję przestać, o tym myśleć, ale to nie jest wcale takie łatwe. Zauważyłam, że każda moja myśl zmierza do Ericka i naszego nieudanego związku. Chcę o tym zapomnieć, to był ciężki okres w moim życiu. Czemu ja cały czas się nad sobą użalam. Przecież ja w porównaniu do na przykład wygłodzonych dzieci w biednych państwach Afryki to jest nic. Ludzie mają o wiele gorsze problemy, niż jakaś małolata w ciężkim okresie swojego życia. Dużo osób przez takie coś przechodzi, ale to chyba w pewnym momencie mija, więc nie ma powodu żebym robiła z tego taką wielką sprawę. Czy ja przypadkiem nie zachowuję się jak pępek świata ? Sama już nie wiem co mam o sobie myśleć. Chciałabym żeby chociaż raz coś poszło po mojej myśli.


Notka od autorki : Jeśli sie podobało zostaw komentarz albo prześlij link strony dalej :D

niedziela, 19 października 2014

Rozdział 5

- Alex !
- Rose ! Jezu jak ja Cię długo nie wiedziałem.
- Ja ciebie też. Jak ja tęskniłam
- Dawaj tu mi wielkiego przytulasa.
Podbiegam do niego, wskakuje i tule jak najmocniej to możliwe. Kiedy my się ostatnio widzieliśmy ? Ohoho, chyba w dzień zakończenia roku szkolnego. Tak bardzo tęskniłam za tą jego wrodzoną głupotą, za jego sprośnymi żartami, za tą śmieszną blond czupryną. Boziu, mówię jakbyśmy byli parą wracająca do siebie po długim rozstaniu.
- Dusisz mnie. 
- Ojej, przepraszam - odpowiadam ze śmiechem 
- Nic się nie stało. Co zrobiłaś z włosami ? Tak inaczej jest. 
- Ombre
- Om co ?
- Ombre, przejście kolorów, w moim przypadku z brązu na blond u dołu. 
- Aha, udam, że wiem o co chodzi. Ładnie dość wygląda. 
- Dziękuje.
- A ja nie dostane przytulaska ? - odzywa się Emily
- No pewnie, że dostaniesz. Chodź do mnie - odpowiada jej Alex
Podchodzi do niego i wtula się. Zdaję mi się, że w czasie tego niby nic nie znaczącego przytulasa pojawiło się między nimi jakieś uczucie. Faktem jest, że Emily w jakiś sposób zależy na nim. Niestety nie wiem jakie nastawienie do relacji pomiędzy nimi na Alex. Z jednej strony bardzo, ale to bardzo chcę żeby byli razem, a z drugiej nie. Nie mam pojęcia jak bym się czuła w ich towarzystwie albo czy Emily nie odstawiłaby mnie na bok. Boję się tego. Ale czy ona by to zrobiła, czy naprawdę taka jest ? Zdaję mi się że nie. 
- Możemy już iść ? - pytam
- Tak, pewnie chodź.
- Idziecie do skateparku ? - pyta Alex
- Tak, a co ? - mówię
- To idę z wami. -A jeśli my nie chcemy. 
- Mnie nie chcecie? No weź, nie chcesz takiego słodkiego blond chłopczyka. - robi minę zbitego pieska
- No nie wiem, nie wiem muszę pomyśleć. No dobrze chodź już ty nasz mały słodki chłopczyku.
- Uhu.
Znów droga minęła nam na śmiechach, głupotach i krzykach. Może nie była ona tak długa jak wcześniejsza jaką przebyłyśmy ale też nie należała do najkrótszych. Kilku przechodnich oglądało się za nami. Ale przecież nastolatkiem nie jest się całe życie. Okres głupoty kiedyś minie. Każdy kiedyś miał chwilę idiotycznych zachowań. Będę się cieszyła życiem puki to jest możliwe i nikt a nikt nie zabroni mi tego robić.
- Em ?
- Tak ? 
- Przychodzisz dziś do mnie na noc ?
- No pewka, ale przydałoby się skombinować jakieś alko. 
- Dobra kogoś się poprosi żeby nam kupił.
- Ale kogo ? 
- Zobaczymy kogoś znajomego powyżej 21 lat i poprosimy. Czekaj bo muszę zadzwonić do mamy i ją o tym po informować.
- OK.
Odchodzę od nich kawałek, wyciągam IPhone z plecaka, odblokowywuję odpowiednim wzorem i wyszukuję numer mamy. Przykładam telefon do ucha i wsłuchuję się w sygnał.
 * Tak Rose co cie stało ? 
 * Chcę Ci powiedzieć, że Emily przychodzi do nas na noc. 
 * Nie jestem tym zachwycona. 
 * A to czemu ?
 * Po prostu nie jestem. 
 * Pytam czemu ? 
 * Bo za 2 dni zaczyna się rok szkolny i powinnaś się do niego przygotowywać. 
 * Właśnie za 2 dni wiec mogę się przygotować jak już pójdzie Emily. 
 * Rób co chcesz.
 * No i zrobię co chcę.
 * Jak uważasz.
 * Okey to pa.
 * Rose czekaj. 
 * Co znowu ...

 Notka od autorki : Jeśli sie podobało zostaw komentarz albo prześlij link strony dalej :D

piątek, 17 października 2014

Rozdział 4

-Gdzie się wybierasz - krzyczy stojąc w progu
- Idę do skateparku z Emily a co ? - mówię z niechęcią
- Nic, po prostu chciałam wiedzieć.
- Aha okey, ja już jadę pa.
- Papa nie wracaj za późno.
Szybko przejeżdżam przez bramę i wjeżdżam na środek ulicy. Czuję jak wiatr wieje mi we włosy. Pędzę przez jezdnie. O co wogóle mojej mamie chodziło ? Jeszcze jakieś 2 godziny temu mówiła, że się zmieniłam jestem chamska i takie tam, a teraz co, wielce martwiąca się mamusia. Nie rozumiem jej zmian nastroju. To jest strasznie przytłaczające. Nie wiem jak mam się do niej odzywać, nie chcę powiedzieć czegoś złego żeby nie powstała kłótnia ale i tak zawsze coś zrobię nie tak.Jak dziś rano nie zdążyłam dobrze wejść do kuchni a już mi się dostało. Czemu tak późno wracam, przecież mam ledwo 17 lat. Ale ją nie obchodzi wytłumaczenie mam wakacje, chce się jeszcze zabawić przed rozpoczęciem roku. Najlepiej powinnam przychodzić o 20 do domu i oglądać z nią te jej różne tele-nowele. A jak już chcę wyjść to mam przesłuchanie z kim idę, gdzie, co będziemy robić, o której wrócę itp. Z plecaka słyszę początek melodii mojego dzwonka. Pewnie Emily chce się zapytać gdzie jestem. Ale bez sensu mam odbierać skoro za 500 m będę pod jej domem. Nie rozumiem czemu ona się tak niecierpliwi. Przecież dobrze wie, że jestem spóźnialska. Ojej czasem każdemu się zdarza, a to przecież tylko 10 no dobra może 15 minut. To chyba nie dużo.
Wyjeżdżam zza zakrętu i już w oddali widzę jej dom, a jednocześnie ją samą czekającą przed nim.
- Emily !!! -drę się na całe osiedle

Odwraca się i tylko lekko kiwa ręką na znak, że mnie zauważyła. Zaczynam pedałować szybciej, by się już tak nie niecierpliwiła.
Już z daleka można dostrzec jej podirytowaną minę, a co dopiero gdy już jestem blisko niej.
- No ileż można ? - mówi gdy tylko podjeżdżam
- Hey, ciebie też miło widzieć - mówię z uśmiechem
- Taa, co tak długo ?
- Sory, mama jak zwykle mnie pytała co i jak, a zresztą jeszcze rozmawiałam z bratem
- Z Erickiem ?
- Nie wiesz, z Teddym - mówię z sarkazmem
- Ale przecież ty ni...
- To był sarkazm - przerywam jej
- No przecież wiem
- Dobra nie ważne.
Jedziemy ?
- No, już mi się tu nie chce stać.

- Przepraszam jeszcze raz.
- Dobra, już okey.
- Na pewno ? 
- Tak na 100 procent.
- To się ciesze.
Rusza, a ja zaraz za nią i tak się ścigamy aż do skateparku. Przedrzeźniając się, rozmawiając o głupotach i krzycząc jak najgłośniej się da.
- Jezu uwierzysz, że za 3 dni zaczyna się szkoła, bo ja nie ? - mówi gdy dojeżdżamy
- Nawet mi nie przypominaj
- Hahahahha dlaczego ? Nie lubisz szkoły ?
- A kto lubi ? EJ, EJ, EJ ! STÓJ ! ZATRZYMAJ SIĘ !
- CO !
- nic, po prostu chce Ci zrobić zdjęcie.
- Rose !
- No co ? Zobaczysz spodoba Ci się.
- Rób ale szybko.
- Okey - mówię z uśmiechem
Wyciągam Lustrzankę z plecaka i cykam kilka zdjęć
- Już ? - pyta
- To będzie ostatnie obiecuję, ale odwróć się w drugą stronę proszę
Jejku to zdjęcie jest zajebiste. Uwielbiam robić zdjęcia. Chyba fotografia stała się moja pasją.
-  Pokaż - mówi


-  I jak podoba się ?
-  No może być .
-  Ładne jest
-  Dobra 
-  Ustaw je sobie na profilowe na insta.
-  Zobaczę. 
-  Jej
-  Powiedziałam, że zobaczę
-  Dobrze 
- Jedzmy już proszę.
- Dobra, chodź.
- Ej, dziewczyny !!! -słyszymy krzyk
Szybko się odwracam i dostrzegam blond czuprynę.
- Alex !? ...

Notka od autorki : Jeśli sie podobało zostaw komentarz albo prześlij link strony dalej :D

poniedziałek, 13 października 2014

Rozdział 3

Na wyświetlaczy pojawiło się imię Eric. Biorę głęboki wdech i odbieram.
 * Hey braciszkuuuu - śmieję się
 * Co chcesz ? - odpowiedział na przywitanie
 * Mam sprawę, możesz mi załatwić jakieś mieszkanie w Anglii ? Proszę...
 * Co ? Ale, ale jakie mieszkanie ? Rose, co się dzieje ? Coś z Nickiem ?
 * Nie, znaczy po części tak ale nie tylko po prostu dobija mnie życie w tym otoczeniu.
 * Ale przecież zaraz zaczynasz rok szkolny nieprawdaż ? 
 * Przecież mogę chodzić tam do szkoły . Błagam pomóż mi, ja naprawdę muszę stad wyjechać.
 * Nie chcesz tego jeszcze przemyśleć ?
 * Zastanawiałam się nad tym już bardzo długo. Więc jak, pomożesz mi ? Zrobię co tylko zechcesz, tylko błagam bynajmniej spróbuj coś zrobić
 * OK, spróbuję. Ale nic nie obiecuje. Wzamian, mam do ciebie prośbę.
 * Jaką ?
 * Jeśli będziesz gotowa to powiesz mi o co chodzi ? Postaram Ci się pomóc
 * Okey - odpowiadam poddenerwowana
 * Zadzwonię jak coś znajdę. A teraz przepraszam ale muszę kończyć. kocham Cię i tęsknie. Trzymaj się młoda. Postaram się zrobić co w mojej mocy. Papa
 * Też kocham i tęsknie. Do usłyszenia.

Wow ! Nie spodziewałam się, że będzie chciał mi pomóc. Jest jedyną osobą której powiedziałam o tym " pomyśle ". Jednak czuje się strasznie nie mogąc powiedzieć mu o wszystkim. Byłam bardzo zestresowana rozmawiając z nim. Nawet nie wiem dlaczego, przecież jesteśmy rodziną. To może dlatego, że w sumie nie powiedziałam dlaczego chcę to zrobić, jaka jest tego przyczyna. Przy następnej okazji postaram się mu wszystko mniej więcej opowiedzieć. Dobra starczy zastanawiania się co powinnam była zrobić, a czego nie.  Odkładam telefon na blat umywalki i wchodzę pod prysznic. Odkręcam kurek z ciepła wodą, a pierwsze krople jak na razie zimnej substancji spadają na moje ciało. Z chwili na chwile woda zaczyna się stawać coraz to cieplejsza. Biorę do ręki żel do mycia, o zapachu truskawkowo-miętowym i dokładnie się namydlam, piana spływa wzdłuż mojego brzucha i nóg. Następnie łapię w dłoń szampon i starannie rozprowadzam go na włosach. Szybko spłukuję się, owijam ręczniki i ostrożnie wychodzę, uważając żeby się nie poślizgnąć. Staje przed lustrem i patrze na dziewczynę w odbiciu. Co się z nią stało, dlaczego się tak zmieniła, co zrobiła źle, że musiała tyle się nacierpieć ? STOP ! Nie będę o tym myśleć muszę cieszyć się życiem. Zdejmuję ręcznik z głowy, nakładam odżywkę na włosy, rozczesuję i zaczynam suszyć. Najpierw z suszarki zaczyna lecieć ciepłe wręcz gorące powietrze, a gdy włosy są już prawie suche zmieniam je na chłodne. Teraz muszę zabrać się za twarz. Nakładam mascare, rysuję także lekkie kreski eyelinerem i korektor w miejscach gdzie pojawiły się niedoskonałości. OK chyba gotowe. Wychodzę z łazienki w ręczniku przewiązanym na moim ciele i kieruję się do pokoju. Gdy wchodzę od razu zamykam za sobą drzwi i podchodzę do komody po bieliznę. Wybieram biały komplet. Prosty i gładki stanik oraz nieco skąpe majtki z drobną koronką. Ubieram ją szybko ale wcześniej smaruje swe ciało nawilżającym miętowym balsamem i teraz odwieczny problem co mam na siebie włożyć ? Staję przed szafą i zastanawiam się w czym dziś wyjdę. Myślę tak jeszcze z 10 minut i postanawiam założyć szare jeansowe krótkie spodenki i do tego biały top z logiem "The Rolling Stones". Na stopy wciągam swoje ukochane białe, krótkie converse. Co prawda są już zniszczone i swoje przeszły ale nadal czuję w nich taką samą wygodę jak na początku. Wychodzę z pokoju i szybko zbiegam po schodach. Staram się zachowywać jak najciszej żeby nie usłyszała mnie mama. Delikatnie otwieram drzwi od garażu, wchodzę i tak samo cicho staram się je za sobą zamknąć. Zaskakuje z trzech schodków, zastanawiając się czy mam jechać na bmxie czy na deskorolce. Sięgam jednak po kierownicę bmxa i siadam na siodełku szurając stopami po ziemi. Otwieram drzwi od garażu i wyjeżdżam. Jestem już na końcu chodnika gdzie znajduję się brama wejściowa gdy słyszę głos mamy.
-Rose gdzie się wybierasz ?



Notka od autorki : Jeśli sie podobało zostaw komentarz albo prześlij link strony dalej :D

Rozdział 2

Perspektywa Rose :

Usiadłam zasmucona na łóżku z kompletnym mętlikiem w głowie. W kącikach oczu powoli zaczęły zbierać się łzy. Z ogromnym trudem próbuje je zatrzymać. Nie chcę znów czuć mokrych dróżek na swoich policzkach. Nie płakałam bardzo długo, starałam się być silna, ale nie po to żeby teraz wybuchnąć.Nie mogę znów być tą osobą, którą byłam jeszcze pół roku temu. Młodą, niedoświadczoną przez życie dziewczyną, która w nocy idzie do łazienki z żyletka w ręku i rani swoją już zniszczoną skórę. Człowiekiem, który może być przezywany przez wszystkich tylko dlatego że jest zbyt nie śmiały żeby odpyskować. Myślałam, że ten etap mam już za sobą. Ciężko mi było przejść tą drogę, znaleźć się tu gdzie teraz jestem. Zastanawiam sie tylko czy naprawdę chciałam osiągnąć ten efekt. Czy naprawde chciałam być bezuczuciową i oschłą małolatą, która myśli, że zna się na życiu. A może zmieniłam się przez Nicka. Moja pierwsza i jedyna miłość miałaby mnie aż tak zmienić. Nie wyglądała ona tak jak to sobie zawsze wyobrażałam, wcale nie była taka jak w tych wszystkich filmach. Może faktycznie na początku tak było, ale to trwało krótko, później zaczęłam poznawać jego prawdziwe oblicze. Wcale nie zależało mu na mnie. wykorzystywał mnie na każdym kroku, a jak się mu sprzeciwiałam to mnie uderzał. Toksyczny związek tak nazywała naszą zelację Emily. Myślę, że gdyby nie ona i mój brat to nadal tkwiłabym w tym strasznym związku. A propo mojego brata, muszę do niego zadzwonić. Tylko gdzie ja mam telefon. Szukam wśród rozwalonej pościeli mojego IPhona. Jest, znalazłam. Wystukałam na klawiaturze numer mojego brata. Jeden sygnał, drugi, trzeci. Chyba nie odbierze. Rozłączam się i próbuje jeszcze kilka razy. Nic, zero odpowiedzi, jakiejkolwiek reakcji. Mam nadzieję, że oddzwoni. Przeglądam swoje kontakty i wyszukuje numer Emily. Naciskam zieloną słuchawkę, przykładam telefon do ucha i czekam aż raczy odebrać. Po co ona ma ten telefon skoro go nie odbiera. Moje przemyślenia przerwał jej wesoły głos.
 * Hej - wręcz krzyczy
 * Hey kochana - odpowiadam z uśmiechem
 * Coś się stało ? - pyta z niepokojem w głosie. Ona zawsze sie tak martwi.
 * Nie, wszystko okey. Tylko chciałam się spytać czy może masz czas i czy chcesz się dziś spotkać ? - oby się zgodziła, oby się zgodziła. Krzyżuje swoje palce oczekując jej odpowiedzi.
 * No pewnie, że tak - uff czyli jednak ktoś jeszcze chce spędzić ze mną swój czas - Ale gdzie ? Chcesz przyjść do mnie, czy gdzieś idziemy ?
 * Idziemy gdzieś - śmieję się i słyszę, że ona również 
 * Skatepark ? - wiedziałam, że to powie
 * Tak, w sumie dawno tam nie byłyśmy - próbuję sobie przypomnieć ostatnią wizytę w tym miejscu - Spotkamy się na miejscu, czy mam przyjechać po ciebie ?
 * Przyjedź - mówi z ekscytacją - a, o której tak mniej więcej będziesz ? 
 * Maksymalnie za godzinę - próbuję obliczyć w głowie czas jaki zajmie mi wszystkich czynności zanim się z nią spotkam - noo może godzina i piętnaście minut
 * OK, to do zobaczenia - żegna się
 * Okey, to bajo - mówię i rozłączam się 
Ugh, mam godzinę na ogarnięcie się. Ale najpierw muszę coś zjeść. Tylko nie chcę schodzić do kuchni, żeby nie spotkać się z mamą. Trudno najwyżej zjem coś na mieście. Idę do łazienki, zdejmuję piżamę, a gdy już miałam wejść pod prysznic, usłyszałam telefon. Ubieram szlafrok i sięgam po niego. Na wyświetlaczy pojawiło się imię Eric. Biorę głęboki wdech i odbieram.
 * Hey braciszkuuuu - śmieję się
 * Co chcesz ? - kurde aż tak dobrze mnie zna
 * Mam sprawę, możesz mi załatwić jakieś mieszkanie w Anglii ? Proszę... 

Notka od autorki : Jeśli się podobało zostaw komentarz albo prześlij link strony dalej :D

niedziela, 12 października 2014

Rozdział 1

  • Santa Monica, Kalifornia, Stany Zjednoczone 
Perspektywa Rose

Biegnę jak najszybciej po schodach do swojego pokoju. Uciekam przed nią. Przed osobą którą kiedyś nazywałam ukochaną mamą. Nienawidzę jej, nienawidzę. Po tym jak mój brat wyprowadził się na studia strasznie się zmieniła. Myślałam, że jej przejdzie tak jak po tym gdy odszedł tata. Ale to było coś innego, wtedy dużo płakała, a teraz się na mnie wyżywa. Zachowuje się tak jakby to była moja wina, że tata odszedł albo, że przeze mnie Eric pojechał na studia. Niby znalazła sobie chłopaka, układa im się dobrze, ale on chyba nie widzi jak ona zachowuje się w stosunku do mnie. Lubie tego faceta, naprawde, sprawił że mama znów się uśmiecha. Tylko, że jej zachowanie się zmieniło i to wcale nie na lepsze. Po prostu nie umiem sobie już z tym radzić, z tymi jej zmianami nastroju, raz jest szczęśliwa, a innym razem zwala wszystko na mnie. 
 -Otwieraj te drzwi młoda damo ! - krzyczy, widocznie nie jest zadowolona z mojego zachowania. kolejna kłótnia, kolejny raz mi wszystko wypomina, ale ja już mam dość.
-Nie !!! - odkrzykuje
-Mówię otwieraj natychmiast ! - jest już nie źle podirytowana. Podchodzę do drzwi, odkluczam i otwieram najszerzej jak się da.
-Co ?! - nie mogę nad sobą zapanować
-Mam tylko jedno pytanie - mówi nadzwyczaj spokojnie
-Tak, słucham ? - boje się tego pytania, strasznie się go boję
-Zmieniłaś się wiesz ? - powiedziała
-No wow ! - co ona Ameryke odkryła - To jest to "pytanie" ? - robie cudzysłów w powietrzu
-Nie - mówi nieco głośniej
-To dawaj, czekam - adrenalina zaczyna buzować 
-Zmieniłaś się... - mówi smutno - Jesteś chamska, ordynarna i bezczelna...Co się stało z tą dziewczyną, która siedziała do 4 w nocy przed komputerem i wycierała łzy w poduszkę ? - zapytała ze łzami w oczach. Nie spodziewałam się takiego zwrotu akcji.
- Ona umarła Mamo... !!! - zawachałam się -Jej już nie ma - nie mogę płakać, nie mogę jej pokazać, że ma nade mną przewagę - umarła przez was wszystkich, po prostu nie miała siły dłużej wysłuchiwać waszych narzekań i co najważniejsze miała dość zawodzenia się na innych ! - wybuchłam. Nie spodziewałam się sama po sobie, że będę w stanie jej to powiedzieć. Powiedzieć to samej sobie.
- Ale, ale...- jąka się - Rose ja, ja nie wiedziałam, że cierpisz, ja...
-Nie Mamo ! STOP ! - przerwałam jej - Proszę cię nie kończ ! Nie chcę tego słuchać - próbuje stłumić łzy
- Proszę...-wręcz mnie błaga
- Nie już za późno - mówię wypychając ją za drzwi i zamykając je jej przed nosem 
- Proszę wysłuchaj mnie ! - słuchać w jej głosie ból 
- no dawaj dobij mnie jeszcze bardziej - zaraz naprawdę się popłacze 
- Nie chce Cię dobijać - mówi cicho - Chce przeprosić - co ona powiedziała ?! Chyba żartuje !
-Hahahahaha ty chyba sobie ze mnie jaja robisz ?! -nie wierze, serio w to nie wierze - Proszę po prostu odejdź, zostaw mnie sama, błagam
- Dobrze - przystawiam ucho do drzwi i zastanawiam się czy na pewno odejdzie. Jest ! Słysze kroki.
Czas najwyższy zrobić coś ze swoim życie. Muszę je jakoś zmienić.

Notka od autorki : Jeśli się podobało zostaw komentarz albo prześlij link strony dalej :D

Prolog

Historia ta będzie opowiadała o dziewczynie imieniem Rosalie. Przeprowadza się ona ze Stanów Zjednoczonych do Wielkiej Brytanii, ponieważ ucieka przed matką, byłym chłopakiem i całym gównem jakie ją tam spotkało. Dzięki pomocy jej brata zamieszkuje w niewielkim domu w Holmes Chapel i właśnie w tym miasteczku zacznie uczęszczać do drugiej klasy liceum. To miejsce przyniesie jej dużo nowych ale i niebezpiecznych doznań. Pozna osoby które mogą zmienić jej życie diametralnie. Nowi przyjaciele, nowe przygody, nowy, lepszy start. Lecz niestety ktoś będzie chciał odkryć jej starą tożsamość, to dlaczego jest taka skryta w sobie. Rzeczy które chce ukryć wyjdą na jaw ale będzie wiedziała o nich tylko jedna osoba, a mianowicie Harry. Chłopak z którym chcą się przyjaźnić wszyscy, każdy chcę żeby na niego spojrzał. Osoby które się z nim trzymają są kimś w tym małym angielskim miasteczku, a co on będzie widział w tej cichej i nijakiej dziewczynie ? Tego przekonacie się w dalszych częściach Escape.
Jeśli się podobało prześlijcie link dalej , albo zastawcie komentarz co o tym sadzicie. Postaramy się dodawać posty jak najczęściej będziemy mogły.