poniedziałek, 20 października 2014

Rozdział 6

 * Co znowu.
 * Pamiętaj, że jak coś się dzieje to mi możesz zawsze o tym powiedzieć. Nie bój się, postaram się Cię zrozumieć.
 * Mamo dawno przestałyśmy być na takim etapie.
 * Na jakim etapie ? 
 * Że ja ci mówię wszystko, a ty udzielasz mi rady.
 * A  nie możemy spróbować żeby było tak jak kiedyś ? 
 * Po pierwsze to nie jest rozmowa na telefon. Po drugie nie nie możemy za dużo razy się na tobie zawiodłam. Jeszcze jakiś czas temu jak Cię potrzebowałam to ty robiłaś wszystko i byłaś wszędzie tylko nie przy mnie. A najlepsze z tego wszystkiego jest to, że dobrze wiedziałaś, że coś mi jest, a jeszcze lepiej wiedziałaś, jak ciężko radzę sobie z problemami. Więc proszę Cię teraz nie próbuj udawać zmartwionej mamusi bo Ci to nie wyjdzie.
 * Ja naprawdę się o Ciebie martwię. To co się z Tobą stało przez ostatni rok jest nie do pomyślenie. 
 * Oj, proszę Cie. Myślisz, że czemu próbuję odizolować się od ludzi co ?
 * ...
 * Nie wiesz. Ooo jaka szkoda. To Ci zaraz powiem. Bo ja cierpię. 
 * Jak to cierpisz ? Przecież masz przyjaciół, znajomych.
 * Tak ? Moją jedyną przyjaciółką jest Emily i ona jedyna mnie po części rozumie. A znajomi uważają mnie za szmatę i dziwkę. A cierpię przez innych ludzi. Przez samotność, brak zrozumienia, brak akceptacji. Dlatego, że wielu ludzi mnie nie toleruje. Przez to, że nie mam od nikogo okazywanego uczucia potocznie zwanego miłością. Nikt nawet nie chcę mi pomóc, nikt się nawet mną nie interesuję. Mam dużo kompleksów, boję się i jestem po prostu bezsilna.
 * Córciu ja nie wiedziałam. Ty w ogóle ze mną nie rozmawiasz.
 * Jak mam z Tobą rozmawiać jak Cię ciągle nie ma ? Jesteś w pracy, albo ze swoim " chłopakiem". A jak już jesteś to albo jesteś zmęczona, albo musisz zrobić coś do pracy lub jeszcze jakieś inne rzeczy. 
 * Ale przecież zawsze możesz poprosić o rozmowę. 
 * Aha, czyli to moja wina dobrze rozumiem ?
 * Nie powiedziałam tego. Czemu tak myślisz.
 * Bo dałaś mi do tego powody. 
 * Nie dałam. Bynajmniej nie chciałam dać. Proszę niech będzie tak jak kiedyś. Błagam.
 * Nie. Mówiłam, że już za późno. Ja kończę pa.
 * Papa, pamiętaj kocham Cię. 
 * Daruj sobie. 
Rozłączyłam się i krzyknęłam ze złości.
- Rose wszystko w porządku ? - pytaj razem
- Tak po prostu muszę chwilę pobyć sama. Jedźcie już, dogonię was.
- Na pewno ?
- Nie martwcie się.
- Okey.
Podążając wzrokiem za objeżdżającą parą bliskich mi ludzi, czekam aż znikną z horyzontu. Opadam na krawężnik i wzdycham z bezsilności. Czemu jak chcę się stąd wyprowadzić i nie mieć już więcej z tym miejscem nic wspólnego to ktoś zaczyna zwracać na mnie uwagę. Czemu tak musi być. Ciekawe czy tak jest zawsze. A jeszcze bardziej zastanawia mnie czy tak by było cały czas. Czy zostało by tak już zawsze, że mama zaczyna się mną przejmować. A jeśli jest to chwilowe ? Jeżeli zaryzykuje i zostanę, a ponownie ktoś mnie tak odrzuci to co wtedy będzie ? Myślę, że nie chcę tego wiedzieć. Już postanowiłam, że jak tylko mój brat pomoże mi znaleźć jakieś mieszkanie to od razu wyjeżdżam. Szkołę zacznę tam, poszukam jakiejś pracy i mam nadzieję, że tam nikt nie będzie zlewał z błotem. Odrodzę się jak feniks, powstanę z popiołów. Trzeba dążyć do ustalonego celu, a to właśnie jest mój cel. Zacząć wszystko od nowa jak bym się dopiero urodziła w nowym, lepszym miejscu rzecz jasna. Jeśli nie spróbuję, to się nie przekonam. Ryzyk fizyk. Poczekamy, zobaczymy. Mam mętlik w głowie, nie wiem czy mam komuś powiedzieć, że się wyprowadzam, czy może raczej to ukryć. Na dodatek jestem głodna. No fakt nie jadłam nic od wczoraj wieczorem, a jest już... Patrzę na zegarek i się dziwię. Jest już kilka minut po 14. Wow ale ten czas szybko leci. Muszę jechać do sklepu i kupić sobie coś do jedzenia. Wstaję z zimnego chodnika, podnoszę rower, stawiam stopy na pedałach i zaczynam powoli pedałować. Jadę przez park, na ławkach siedzą starsi ludzie i dyskutują na różne tematy. W oddali słychać wesołe śmiechy dzieci. Na trawie jakaś para urządza sobie piknik. To słodkie widzieć jak chłopak okazuje zawstydzonej dziewczynie swoje uczucia. Nie wstydzi się on publicznie okazywać emocji, widać, że ta dziewczyna jest ważną częścią jego życia. Szkoda, że w moim związku nie było takiego czegoś. Takiej niewinności. Nie mogę o tym myśleć, albo inaczej nie chcę. Odwracam głowę na bok tylko dlatego, że nie chcę patrzeć ta tą moim zdaniem idealną parę. Próbuję przestać, o tym myśleć, ale to nie jest wcale takie łatwe. Zauważyłam, że każda moja myśl zmierza do Ericka i naszego nieudanego związku. Chcę o tym zapomnieć, to był ciężki okres w moim życiu. Czemu ja cały czas się nad sobą użalam. Przecież ja w porównaniu do na przykład wygłodzonych dzieci w biednych państwach Afryki to jest nic. Ludzie mają o wiele gorsze problemy, niż jakaś małolata w ciężkim okresie swojego życia. Dużo osób przez takie coś przechodzi, ale to chyba w pewnym momencie mija, więc nie ma powodu żebym robiła z tego taką wielką sprawę. Czy ja przypadkiem nie zachowuję się jak pępek świata ? Sama już nie wiem co mam o sobie myśleć. Chciałabym żeby chociaż raz coś poszło po mojej myśli.


Notka od autorki : Jeśli sie podobało zostaw komentarz albo prześlij link strony dalej :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz