poniedziałek, 10 listopada 2014

Rozdział 8

Gdy dojeżdżam do skateparku z daleka można usłyszeć śmiechy, krzyki i przekleństwa. To towarzystwo jest specyficzne. Nie wiem czy mają oni na mnie zły wpływ ale na pewno moja mama bardziej cieszyłaby się gdybym przyjaźniła się z dziewczynami. Niestety ja wole towarzystwo płci przeciwnej. Emily jest jedyną dziewczyną, z którą się trzymam i w jakiś sposób dogaduję. Wolę chłopaków. Oni nie są o nic zazdrości, nie obgadują. Więcej rozumieją. Pocieszą, pobiją się jak potrzeba. A dziewczyny to takie " och " , "ach ". Taka już jestem " inna ". Nie potrzebuje wokół siebie 5 przyjaciółeczek do potakiwania. Wole jak ktoś jest wobec mnie szczery. Oczekuję od ludzi prawdy. Nie rozumiem co dobrego jest w kłamstwie. Prawda boli i to bardzo, ale przecież ból uczy . Trzeba uczyć się na błędach.
- No wkońcu jesteś. - Odzywa się z daleka Emily
- Byłam jeszcze w sklepie.
Podjeżdżam pod rampę, na której wszyscy moi znajomi aktualnie siedzą. Wcale się przez ten czas się nie zmienili. Takie same pojebańce.
- Dawno Cię tu nie było kochana. - odzywa się Josh
- Ale już jestem i chcę was uściskać koteczki moje.
Podchodzę, do każdego z nich i witam się " skleją " oraz uściskiem. Fakt jestem niska, a w porównaniu do nich szczególnie. Wszyscy po 1,90 cm , 2,00 cm wzrostu. Sięgam im mniej więcej do klatki piersiowej. Ale bynajmniej oni nie mają problemu z dosięgnieńciem do ostatniej pułki w sklepie.
- Dobra bierz ten rower i idziemy jeździć.
- Okey, już chwila.
Tęskniłam za tym miejscem. Za siniakami, guzami, krwiakami od tego, że przewracam się po 20 000 razy w ciągu jednego pobytu tu. Ale właśnie z tego się ciesze. Mam pełno blizn i tak samo dużo wspomnień z nimi. To jest dziwnie. Dla wielu osób ślad na ciele, który zostanie do końca życia jest uciążliwy lecz nie dla mnie. Trzeba mieć później co opowiadać. Niektórzy mają zdjęcia, inni jakieś przedmioty z tym związane, a ja mam blizny.
              
                            ~ * ~ * ~ * ~

- Dawaj wjedź wkońcu na rampy - odzywa się Josh.
- Ale się trochę boje - odpowiadam.
- Ty się boisz ? Nie wierzę.
- A co nie mogę ?
- Nie no możesz ale uważam, że z ciebie cykor.
- Sam jesteś cykor. Zaraz ci pokaże, kto jest tutaj najlepszy.
Biorę rower i staję na skraju jednej z ramp. Powoli zjeżdżam i zaczynam się rozpędzać. Ręce zaczęły mi się pocić ze stresu, że mi nie wyjdzie. Coraz szybciej zaczynam jeździć od jednego końca półkolistej atrapy do drugiego. Ściany rampy są dość wysokie. Nie wiem czy dam radę zrobić ten skok. Raz kozi śmierć. Rozpędzam się i wznoszę delikatnie w powietrze. Przednie koło ląduje na skraju rampy, a kierownicę okręcam o 180 stopni tak, że cały rower ląduje na podłożu.
- Dawaj teraz na drugiej stronie ! - odkrzykuje Josh
Biorę głęboki wdech i podchodzę do wyzwania jeszcze raz. Uda mi się, musi. Koło staje na rampie. Już prawie... 
Czuję piekielny ból na udzie, biodrze i u dołu brzucha.
- Jezu Rose żyjesz ?!
Podbiega do mnie pojedyncza istota ludzka. Ciężko jest mi określić kto to. Kręci mi się w głowie. Przed oczami mam mroczki.
- Słyszysz mnie ! Błagam Cię odezwij się ! To nie jest wcale śmieszne ! Alex daj wodę, szybko.
Słyszę tylko głosy z zewnątrz. Boli mnie cała prawa strona ciała. Nie wiem co się stało. Miałam spróbować zrobić skok na rampie, następnie ktoś coś krzyk. A później czułam pieczenia na mięśniach czworogłowu. Czuję coś mokrego na swojej głowie.
- Dawaj Rose obudź się, błagam !
To na pewno mówi Emily. Mogę się założyć.
Staram się otworzyć oczy. Światło mnie oślepia. Powoli przyzwyczajam się do jasnego światła. Dostrzegam kilka sylwetek wokół siebie. Z chwili na chwilę są one coraz ostrzejsze. Kładę rękę w najbardziej pieczącym mnie miejscu. Czuję pod swoim dotykiem coś lepkiego. Ponownie podnoszę dłoń przed oczy. Czerwona ciecz. Krew. Gwałtownie podnoszę tułów, a oczy przenoszę na udo.
- Spokojnie, do wesela się zagoi - przerywa głos z boku.
Podążam wzrokiem za źródłem dźwięku. Josh.
Powoli lustruję wszystkich spojrzeniem. Przerażone spojrzenie Em, obrzydzenie na widok krwi, we wzroku Alexa i winę w spojrzeniu Josha.
- Nic Ci nie jest ? - ponownie odzywa się Emily - jak się czujesz ? Może pójdziemy do lekarza ?
- Spokojnie wszystko jest okey. Tylko się przewróciłam. To nic wielkiego - próbuję ją uspokoić.
- Tylko zemdlałaś ? Dziewczyno ty straciłaś przytomność na jakieś 7 minut to nie jest nic wielkiego. A jak wygląda twoja noga ? Ona jest cała w krwi i zaczyna się na niej robić ogromny siniak, a zresztą na lewej też. Brzuch nie jest lepszy. Cały zdarty. Chodź pójdziemy do szpitala. Na izbie powinni Cię przyjąć.
- Em, jest okey ! Przeżyje. Po prostu chodźmy do domu.
- Ale na pewno ?
- Tak. Dobra idźmy już proszę.
- Ok.
Podaję mi rękę i pomaga wstać. Próbuję nie upaść z bólu. Nie jest to łatwe.
- Idź już, ja wezmę twój rower.
Jestem jej wdzięczna za pomoc.
Powoli stawiam krok i idę w kierunku domu.

                                                                                            ~ * ~ *  ~ * ~* ~

-Co oglądamy ? - odzywa się Em.
- Chcę jakąś komedię albo dramat - oznajmiam
- Weźmy jakiś horror proszę
Robi minkę zbitego pieska. Tym razem nie dam się nabrać na te jej gier. Bardzo dobrze wie, że boję się horrorów.
- Ale ja się boję.
- No weź ten  jeden jedyny raz.
- Tak pewnie, a później nie będę spała przez miesiąc myśląc, że coś czai się w szafie lub pod łóżkiem. Absolutnie nie.
- No ale proszę.
- Nie. To jak komedia czy dramat ?
- Dramat ale miłosny - odpowiada z oburzeniem.
- To może "Ośmioklasiści nie płaczą" ?
- Nie to oglądałyśmy nie dawno.
- Okey to może " Szkoła uczuć "
- Dobre ale nie.
- " Trzy metry nad niebem "
- Zbyt oklepane.
- Jezu ! Zdecyduj się na coś.
- " Słodki listopad" ?
- Nie.
- " Pamiętnik " ?
- Dalej.
- " Dom nad jeziorem " ?
- Inny poproszę.
- Jejuś no nie wiem co ? Może " PS Kocham Cię " ?
- O, a o czym to ?
- Czekaj zaraz Ci powiem.
Wpisuję w przeglądarkę tytuł filmu i klikam na pierwszy lepszy link, w którym znajduję się opis filmu. Daję jej laptopa pod nos, a ona powoli czyta go.
- Może być ? - pytam po chwili.
- Dobra włączaj.
-Jej. To weź poszukaj w necie, a ja pójdę po coś do jedzenia.
- Ok.
Uśmiecham się do niej  i cicho otwieram drzwi. Staram się je zamknąć podobnie byle tylko nie obudzić mamy. Powoli schodzę po schodach i cicho kieruje się w stronę kuchni.
- Mamo ?! Czemu jeszcze nie śpisz ?!
- A jakoś nie mogę zasnąć.
- Czemu ?
- Czasem tak jest.
- To może weź jakieś tabletki na sen.
- Nie po co ? A ty co tu robisz.
- Przyszłam po jakiś popcorn i chipsy.
- Ah - wzdycha jakby ze smutku- może zrobię wam jakieś kanapki albo coś do jedzenia ?
- Nie, dzięki. Ja już idę. Pa.
Biorę dwie pełne miski, szklanki i napój w ręce, żegnam się z mamą buziakiem w policzek i wychodzę z kuchni. Ból prawej części ciała nasila się gdy zaczynam wchodzić po schodach. Pokonanie ich zajmuję mi jakieś minuty. Nie wytrzymam. Pieczenia z chwili na chwilę się wzmacnia. To okropne. Podchodzę do drzwi od mojego pokoju i lekko popycham je noga. Emily rozwaliła się prawie na całe łóżko, a dla mnie nie ma prawie miejsca.
- Suń to dupsko, też chcę się położyć.
- Myślałam, że już nie przyjdziesz.
- Wchodzenie po schodach jednak sprawia mi problemy.
- A to dlaczego?
- Bo bolą mnie nogi.
- A przepraszam zapomniałam.
- Spoko.
Kładę miski po środku łóżka. Podaję przyjaciółcę jedną ze szklanek, a sama swoją odkładam na szafkę nocną. Kładę się na łóżku i włączam film.
Po jakiś 20 minutach moje powieki stają się coraz to cięższe. Aż w końcu zapadam w krainę snów i marzeń.


Notka od autorki : Jeśli sie podobało zostaw komentarz albo prześlij link strony dalej :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz